Przejdź do treści
Strona główna » Wiedza » Projekt: Miejski ekologiczny ogród ziołowo – warzywny

Projekt: Miejski ekologiczny ogród ziołowo – warzywny

Koniec zimy i wczesna wiosna to idealny czas na rozpoczęcie przygody z własnym ogródkiem ziołowym lub ziołowo-warzywnym również w mieście (na balkonie, tarasie, parapecie czy trawniku).

Młode siewki rukoli po 2 dniach od wysiania do pojemnika na parapecie. Rukolę można wysiewać w domu przez cały rok, bo wystarczy jej 10 -12 C do kiełkowania.

Idzie wiosna, nowe wyzwania i możliwości

Przyroda powoli budzi się do życia, a nam brakuje zieleni i słońca. Często o tej porze roku odczuwamy też osłabienie (przesilenie wiosenne) lub gorszy nastrój. Poza zdrową, pełną różnorodnych roślin i nienasyconych olejów dietą, przyjmowaniem wzmacniających ziół (np. pokrzywy, owoców głogu, korzenia ashwagandha), ruchem na świeżym powietrzu, warto przypomnieć sobie o dobroczynnym działaniu przyrody (w tym ziemi) na nasze samopoczucie. Od jakiegoś czasu wiadomo, że praca z roślinami i glebą (szczególnie kontakt odkrytej skóry rąk z ziemią) poprawia nastrój nawet u osób chorych na depresję. Co ciekawe charakterystyczny zapach świeżej, wilgotnej ziemi, który pewnie kojarzycie z ciepłych wiosennych dni, wytwarzany jest przez bakterie żyjące w glebie. Ten zapach dociera do ciała migdałowatego w naszym mózgu i w ten sposób wpływa na nasz nastrój. Na świecie coraz częściej spotyka się przyszpitalne ogrody terapeutyczne, w których pacjenci i ich rodzimy mogą przebywać wśród przyrody. Bardzo ważnym elementem takich ogrodów są rośliny aromatyczne. Przebywanie w takim ogrodzie poza poprawą nastroju, szybkom zmniejszeniem odczucia stresu, obniża również poziom bólu, pomaga leczyć depresję, pomaga w przypadku problemów ze snem (bezsenności) i co pokazały badania – przyczynia się do obniżenia dawek leków (m.in. opioidów u pacjentów po operacjach), które przyjmują chorzy. Szczególnie skuteczna okazuje się być terapia ogrodnicza polegająca na pracy pacjentów w ogrodzie (1, 3). Tu wracamy spowrotem do bakterii z gleby. Bakterie, poza przyjemnym zapachem i wsparciem naszego zdrowia, poprzez wytwarzanie próchnicy z resztek roślin, przyczyniają się do obniżenia poziomu dwutlenku węgla (CO2) w atmosferze i do utrzymania dobrej jakości ziemi pomimo corocznego uprawiania. Im grubsza warstwa próchnicy w glebie, tym żyźniejsza ziemia i więcej wody z opadów wnika do jej wnętrza dzięki rosnącym tam bujnie roślinom. Bez próchnicy, bakterii i grzybni grzybów nie byłoby wzrostu roślin.

Warto też pamiętać, że nasze własne uprawy pozwalają nam cieszyć się nie tylko lepszym nastrojem, ale również unikać dużej ilości szkodliwych środków chemicznych stosowanych szczególnie w uprawie nowalijek takich jak sałata, rzodkiewki, koperek, pietruszka czy rukola. Niestety często dotyczy to też ziół leczniczych, które kupujemy w sklepach.

Czyż nie byłoby pięknie mieszkać w miastach, gdzie betonowe bloki byłby takimi zielonymi ścianami? ❤️😊
Rośliny zielone nie tylko cieszą i karmią, ale też oczyszczają powietrze w miastach z dwutlenku węgla, czy tlenów azotu (mikroorganizmy z gleby również).
Fotografia pochodzi z książki „Miejski ogród” autorstwa Pawła i Beaty Bereś (5)

Bezpieczeństwo miejskich upraw dla naszego zdrowi

Często pojawiają się dyskusje na temat bezpieczeństwa upraw miejskich dla naszego zdrowia. Zioła, warzywa i owoce uprawiane w mieście w odpowiedni sposób i z należytą uwagą (przeczytasz o tym niżej w części czego potrzeba roślinom) są bezpieczne i zdrowsze niż żywność dostępna w sklepach (szczególnie ta pochodząca z dużych upraw nieekologicznych, znajdujących się zwykle w pobliżu ruchliwych dróg, stosujących pestycydy, sztuczne nawozy i herbicydy). Ważne jest też to, że rośliny zielone oczyszczają powietrzę i glebę z zanieczyszczeń, więc warto je sadzić szczególnie w miastach. Uprawy w pojemnikach na balkonach są mniej narażone na substancje szkodliwe mogące kumululować się w glebie miejskiej, szczególnie że podłoże częściej wymieniamy i często trzymamy pojemniki pod dachem/na wyższych piętrach. Dodatkowo, im gęściej sadzimy w pojemnikach różnorodne rośliny, tym prawdopodobieństwo skażenia gleby i roślin jest mniejsze. Powierzchcia odkrytej ziemi jest niewielka, więc ewentualne pyły miejskie przenoszone z wiatrem, słabiej osiadają niż na typowym gruncie. Dużo mniejsze jest też narażenie gleby w pojemnikach na różne substancje chemiczne pochodzenia przemysłowego. W najbliższych otoczeniach spalarni, zakładów przemysłowych, elektrociepłowni, wysypisk śmieci, autostrad, drog szybkiego ruchu, nie zaleca się uprawiania roślin jadalnych ani ich zbierać (m.in. ziół leczniczych), warto jednak sadzić gatunki ozdobne, jeśli są w stanie tam przetrwać – takie zanieczyszczenia dotyczą jednak również wsi. Najwięcej szkodliwych substancji w powietrzu występuje zimą (sadza, pyły, a po zimie kumulacja soli przemysłowej), a balkonowa uprawa trwa od wiosny, do wczesniej jesieni. Ważna jest też świadomość ogrodnika na temat optymalnych warunków wzrostu roślin między innymi pH gleby czy odpowiednie nawożenie (nie należy przesadzać z nawozami), bo wpływa to na przechodzenie ewentualnych szkodliwych substancji z ziemi do roślin. Rośliny jadalne i lecznicze zawsze należy przed spożyciem i obróbką kulinarną dokładnie myć, aby usunąć ewentualne osadzone na nich pyły (również korzenie).

Już Hipokrates powiedział: „Jesteś tym, co jesz” – w związku z tym kim Ty jesteś?

Mój zielony projekt miejskiego ogrodu

W tym roku już w lutym postanowiłam przeprowadzić balkonowo-trawnikowy eksperyment w moim domu, czyli stworzyć od podstaw ogród miejski wykorzystując taką część zasad permakultury, jaką mogę wprawadzić w życie w moim otoczeniu.

Ciekawe książki o ekologicznej uprawie roślin. W dolnym prawym rogu książka (dołączony jest do niej kurs online), która pierwsza mnie zainspirowała do mojego miejskiego projektu ziołowo-warzywnego: „The Healing Garden” autorstwa Juliet Blankespoor z Chestnut School of Herbal Medicine.

Taki był mój balkon i ogródek wcześniej

Dotąd na balkonie i trawniku uprawiałam głównie zioła leczniczo-przyprawowe (tymianek, rozmaryn, oregano, kocankę włoską, melisę), do tego lawendę, róże damasceńskie, stulistne oraz dzikie, kolcowój chiński – pochodzące z gotowych, nieekologicznych sadzonek. Lecznicze zioła kwitnące typu nasturcje, nagietki, aksamitki oraz bazylię wysiewałam z nasion. Zwykle sadziłam rośliny w osobnych donicach (poza jednym pojemnikiem, gdzie w ostatnim roku z sukcesem zmieszałam kilka ziól różnych rodzajów). Dzięki koleżance w zeszłym roku miałam też na balkonie w długiej donicy młode listki różnych sałat i wiszące truskawki. Całość uprawiałam później ekologicznie.

Kwiaty róż stulistnych z mojego balkonu i ogródka (z zeszłego roku) – zostały przeze mnie przerobione na przepięknie pachnący gliceryt i hydrolat różany, które dodaję do robionych przeze mnie preparatów ziołowych.

Polikultura – uprawa współrzędna to różnorodność biologiczna

Podczas przygotowywania się do mojego projektu nowego miejsko-balkonowego ogrodu, w książkach natrafiłam na pojęcie permakultury (o której wspomniałam powyżej) oraz polikultury, która jest częścią permakultury.

Polikultura (2) inaczej zwana uprawą współrzędną to budowanie w naszym otoczeniu różnorodności biologicznej, naturalnej dla przyrody, poprzez uprawianie w jednym pojemniku/na jednej grządce/w ogrodzie jak największej ilości różnorodnych roślin. Polikultura sprzyja zdrowiu upraw, gleby (gleba jest żyzna i nie ulega erozji) i bakterii w niej zawartych, owadów oraz małych zwierząt. Pomaga też chronić rośliny przed chorobami i szkodnikami bez konieczności stosowania toksycznych dla nas i przyrody (m.in. pszczół) chemicznych środków uprawy roślin. Dzieje się tak dlatego, że choroby/psaożyty roznoszą się szybciej wśród roślin z tych samych rodzin rosnących obok siebie (allelopatia ujemna) np. pasiankowatych: pomidorów, papryki, ziemniaków. Uprawy komponuje się tak, aby obok siebie rosły rośliny, które powstrzymują rozprzestrzenianie się takich szkód . Dodatkowo pomiędzy zioła czy warzywa sieje się/sadzi rośliny „lubiące” razem z nimi rosnąć (allelopatia dodatnia) oraz rośliny, które dostarczają glebie azot (rośliny motylkowe i inne wiążące azot z powietrza np. groch, fasola, lucerna, łubin, koniczyna), dzięki którym uprawa nie potrzebuje szkodliwych w nadmiarze sztucznych nawozów azotowych. Całość łączy się z tak zwanymi roślinami towarzyszącymi (chroniącymi inne gatunki) typu nagietki (odciągają od upraw mszyce i ślimaki), aksamitki (zapobiega atakowi nicieni, odstrasza mszyce), nasturcje (odciągają od upraw mszyce), bazylię, czosnek, czy cebulę.

Permakultura to filozofia i styl życia

Permakultura ma kilka różnych definicji. Opiszę Wam tą, która mnie najbardziej przekonała. Po raz pierwszy ten termin użyli Bill Mollison i David Holmgren w książce „Permaculture One: A Perreninial Agriculture for Human Settlements (Tagari Publications, 1978)”. Permakultura to nie są tylko tzw. podniesione grządki, czy uprawa na wałach. Jest to swoista etyka, która mówi jak i po co uprawiać rośliny, jak dbać o glebę w celu opieki nad naszą planetą – w swoim najbliższym otoczeniu. Nie wystarczy już tylko być weganinem, czy wegetarianinem. Naszej Ziemi potrzeba obecnie czegoś więcej. Permakultura to filozowia i styl życia, a nie tylko zwykłe ogrodnictwo. Zaprasza ona do przemyślenia od początku naszych działań, które mają wpływ na nasze życie i środowisko (4).

3 zasady etyki permakultury

Zasady te pochodzące z ciekawej i dobrze napisanej książki Damiana Dekarza „Permakultura w ogrodzie miesiąc po miesiącu” (4):

  • Troska o ziemię: opieka nad własnym małym skrawkiem naszej planety. Tutaj mieści się bioróżnorodność, dbanie o stan gleby i jej mieszkańców (bakterie, owady, małe zwierzęta, ale też owady zapylające, ptaki, płazy, jeże) oraz niewykorzystywanie chemicznych nawozów, herbicydów oraz szkodliwych środków ochrony roślin.
  • Troska o ludzi – tutaj jako dbanie o siebie, swoją rodzinę i bliskich, ale także myślenie o dobru ludzkości. Zapewniając sobie i bliskim zdrowsze pożywienie, zioła lecznicze oraz ziolone otoczenie troszczymy się o nich i ich zdrowie.
  • Produkowanie i dzielenie się w sposób sprawiedliwy np. wzajemne udostępnianie sobie nadmiaru nasion, sadzonek, warzyw, czy wiedzy dotyczącej uprawy oraz udzielanie pomocy. Tutaj mieści się też oszczędne i racjonalne używanie wody, energii elektrycznej.

Projekt i realizacja miejskiego, ekologicznego ogrodu

Moje przemyślenia zaczęłam wprowadzać w życie od wykonania projektu zielonego, niezbyt kosztownego i jak najbardziej ekologicznego (tam, gdzie się dało) zagospodarowania mojego balkonu oraz wzbogacenia fragmentu „ogródka- trawnika” pod balkonem. Pomierzyłam powierznię, przeanalizowałam warunki (słońce – wystawa południowo-zachodnia oddzielona od niewielkiej ulicy sporym trawnikiem, kawałkiem lasku i górką, gleba, osłonięcie od wiatru).

Tak wyglądał w zeszłym roku (już po przekwitnięciu róż) mój trawnikowy ogródek pod balkonem. Bliżej balustrady i na bokach rosną róże damasceńskie (obok kolcowój chiński), róże stulistne i dzikie, a trzyletnie krzaczki pięciornika tworzą (jeszcze niski) żywopłot. Po balustracie w zeszłym roku puściłam chmiel.

Pierwszy punkt do rozwiązania stanowił sposób uprawy, czyli w czym rośliny zostaną posadzone, w jakim układzie i w jakim podłożu. Ze względów praktycznych i finansowych na duże pojemniki dla ziemi i moich roślin wybrałam drewniane skrzynki po owocach (5) w rozmiarach 50x40x30 cm oraz (dla ziół) 60x40x20, które zaimpregnowałam przygotowanym przeze mnie naturalnym preparatem na bazie wosku pszczelego, olejów roślinnych i przeciwgrzybiczych olejków eterycznych.

Drewniane skrzynie na owoce, przeznaczone na pojemniki do uprawy roślin na moim balkonie – jeszcze przed szlifowaniem i impregnacją naturalnym woskiem.

Następnie skrzynki wyścieliłam grubą agrowłókniną (niestety jeszcze nie wymyśliłam bardziej ekologicznego rozwiązania zapobiegającego wysypywaniu się ziemi i keramzytu).

Drewniane oszlifowane i powoskowane skrzynie – początek wykładania agrowłókniną.

W skrzynkach zaczełam umieszczać specjalnie dostosowane dla moich roślin podłoże (dobrze dobrany skład gleby i właściwe pH, które sprawia, że roślina jest w stanie pobierać z gleby potrzebne jej minerały).

Podłoże (już w gotowej skrzyni) wymieszane przeze mnie według potrzeb poszczególnych roślin.

Pod skrzynkami położyłam dociętą starą podkładkę pod krzesła, zrobioną z cienkiej pleksi i ustawiłam je na cegłach, aby powietrze i woda mogły krążyć w glebie.

Ustawione na cegłach skrzynie z ziemią, posianymi pierszymi nasionami, pod ściółką. Po drewnianej kratce będą się piąć ogórki (od maja) i groszek cukrowy.

Poza dużymy drewnianymi skrzynkami, na moim balkonie będa też trwałe, podłużne donice – na barierce i parapetach. Dodatkowo na ścianach znajdują się wiklinowe kosze, a na suficie kolejne wiszące doniczki. Gdy nasza przestrzeń w postaci balkonu lub małego ogródka jest mocno ograniczona, ważne jest aby myśleć trójwymiarowo i z uprawami iść też w górę, po ścianach, barierce, a nawet suficie, a nie tylko po posadzce.

Jeśli masz mało miejsca na balkonie, nie masz balkonu, ani ogródka (mieszkasz na wyższych piętrach) lub zwyczajnie brak Ci siły lub czasu na więcej, możesz przygotować sobie plan i wychodować ogródek okienny – przykład widoczny na rysunku (6).

Rysunek przykładowego projektu okiennego ogródka pochodzący z książki „Wielka księga ziół” autorstwa Lesley Bremness (6).

Gdy masz mało czasu, warto chociaż postawić na jasnym parapecie (południowy lub zachodnim, a nawet czasem wschodnim) kilka pojemników z niezbyt wymajającymi ziołami przyprawowo/leczniczynimi typu rozmaryn, laur szlachetny (z niego są liście laurowe), oregano, tymianek, mięta pieprzowa, melisa, szałwia lekarska, warzywami liściastymi na mikrolistki typu rukola, sałata dębowa, szpinak lub nawet nagietkami karłowatymi i młodymi roślinkami cukrowego groszku (pędy podcina się je na bieżąco, gdy osiągną 5-10 cm wysokości – smakują jak świeży groszek). Taką uprawę możecie prowadzić całorocznie w długich doniczkach (osobno zioła).

Siewki rukoli 3 dni od wysiania (plastikowe pojemniki po zieleninie lub doniczki). Co 2 dni obracam je listkami do światła.

Ekologiczne podłoże dla roślin

Tworzenia podłoża do uprawy roślin w pojemnikach balkonowych przebiega w kilku etapach:

  • Na dno kładę keramzyt, aby nadmiar wody nie stał w pobliżu korzeni (wyjątkiem są rośliny pochodzące z terenów podmokłych jak prawoślaz, tarczyca bocznokwiatowa, pluskwica (świecznica) groniasta czy wiązówka błotna).
  • Na warstwę keramzytu sypię warstwę gotowego eko podłoża do warzyw i ziół (uwaga na dodatki nawozów sztucznych, szukajcie podłoża bio i kupujcie tylko ziemię do warzyw lub ziół – podłoża do kwiatów i roślin ozdobnych mogą zawierać metale ciężkie i inne szkodliwe substancje). Jeśli macie ogród, możecie też wykorzystać ziemię z ogrodu, najlepiej żyzną, próchniczą.
  • Podłoże mieszam z kompostem (optymalnie z własnego ogrodu – jeśli masz taką możliwość lub zakupionym ekologicznym). Należy pamiętać, że niektóre rośliny wolą gleby uboższe (np. zioła pochodzące z rejonu Morza Śródziemnego).
  • Do ziemi i kompostu dosypuję (zależnie od pojemnika i roślin, które mają w nim rosnąć) perlit wulkaniczny, wermikulit (niezbyt ekologiczne rozwiązanie, które jednak czasem stosuję), piasek, dolomit (dla roślin potrzebujących lekko zasadowej gleby) lub zmieloną korę sosnową. Na górę podłoża można dodatkowo wysypać warstwę kompostu.
  • Do tak przygotowanego podłoża we właściwym czasie wysiewam odpowiednio przygotowane nasiona zmieszane dla ochrony i wzmocnienia z mączką bazaltową (lub popiołem z drzew liściastych poza dębem) lub moczone przez 30 min w chłodnym w naparze z rumianku pospolitego/kozłka lekarskiego (najlepiej z własnych ekologicznych upraw) (7).
  • Podczas sadzenia siewek, w późniejszym okresie wiosny, w miejsca, w które będę je umieszczać, również wsypię odrobinę mączki bazaltowej lub popiołu drzewnego (obsypię korzonki siewek). Jeśli siejecie lub sadzicie rośliny bardzo wrażliwe na wysychanie i boicie się, że nie dacie rady utrzymać stałej wilogotności podłoża, do przygotowanych dołków możecie przed posadzeniem roślinek wsypać trochę hydrożelu (ja nie stosuję tej metody ze względu na planowany płodozmian).
  • Na podłożu, po posianiu nasion lub posadzeniu sadzonek, zgodnie z zasadami permakultury układam ściółkę naturalną – zwykle wykorzystuje się słomę (dostarcza roślinom węgla i chroni), ale może też być to zmielona kora sosny (dostarcza węgla, pozwala rozwijać się grzybni), łuski ekologicznej gryki (w tym sezonie wypróbowuję ten rodzaj ściółki – ta ściółka chroni i dostarcza węgla oraz innych minerałów), a nawet świeżo ściętą trawę (chroni glebę, mikroorganizmy i dostarcza azotu).

Co jeszcze jest ważne dla roślin?

pH gleby sprawdzane regularnie

pH gleby, w której rosną nasze zioła, warzywa i owoce (szczególnie te w donicach i pojemnikach uprawiane w miastach i blżej dróg/zakładów ) trzeba regularnie sprawdzać, gdyż może się ono zmieniać podczas wegetacji roślin. Można to zrobić za pomocą zwykłego papierka lakmusowego. Pobieramy niewielką ilość gleby (osobno z różnych miejsc), zalewamy wodą i odstawiamy na kilka godzin. Następnie w płynie moczymy papierek lakmusowy i porównujemy ze skalą. Przy niewłaściwym pH podłoża wiele roślin rośnie słabiej. Jeśli w glebie jest nadmierne stężenie metali ciężkich, przy niskim pH (kwaśnym) mogą one łatwo stać się dostępne dla korzeni roślin i zaczynają się w nich kumulować. Metale ciężkie następnie kumulują się w naszych organizmach (nie możemy ich wydalać) i szkodzą naszemu zdrowiu. Kwaśną ziemię możemy zneuralizować za pomocą naturalnego dolomitu. Warto tutaj poruszyć temat naturalnego mechanizmyu samooczyszczania się gleby. Do tego jednak są jej potrzebne bytujące w niej mikroorganizmy (m.in. bakterie, grzyby), które przy udziale wody, tlenu, promieniowania UV i wyższej temperatury potrafią rozkladać toksyczne substancje np. pochodzące z pestycydów (5). Niestety w uprawie pojemnikowej trudniej stworzyć optymalne warunki dla mikroflory gleby (m.in. nie można doprowadzać do przesuszania podłoża). Można poza naturalnym kompostem stosować preparaty mikrobiologiczne służące poprawie żyzności gleby.

Ściółkowanie ważne przez cały rok

Naturalna ściółka chroni glebę przed erozją i rozkładając się dostarcza roślinom węgiel, azot i inne minerały, a bakteriom glebowym i grzybom (bakterie i grzybnia jest potrzebna roślinom do dobrego wzrostu) umożliwia dobre warunki bytowania, małym zwierzętom i owadom chroniacym ogród przed szkodnikami daje schronienie (4). Ściółkę zostawia się nie tylko na zimę, ale na cały rok. To dlatego w ostatnim czasie jesienią i zimą na polach możecie zobaczyć pozostawioną po ściąciu zboża warstwę słomy.

Łuski gryki z upraw ekologicznych przeznaczone do ściółkowania moich roślin na balkonie, parapetach i w ogródku przed blokiem.
Płodozmian

Płodozmian – uprawianie roślin na jednym miejscu rzadziej niż co 2-3 lata – im rzadziej, tym dla gleby lepiej. Nie sadzi się również na jednym miejscu co roku roślin z tej samej rodziny np. psiankowatych – pomidorów lub bakłażanów po ziemniakach, bo grozi to przenoszeniem chorób. Prawidłowy płodozmian zakłada też stosowanie poplonu np. roślin motylkowych typu łubin, facelia, innych roślin wiążących azot z powietrza – koniczyna inkarnatka, gorczyca. Rośliny te po wyrośnięciu i obumarciu rozdrabnia się i miesza z glebą jako naturalny nawóz w kolejnym sezenie.

Dobre nasiona

Poza powyższym sposobem przygotowania ekologicznego podłoża pod moje zioła lecznicze i warzywa, ważny był dla mnie mnie też zakup nasion bez chemicznej zaprawki. Taka zaprawka to widoczna na nasionach kolorowa otoczka, często różowa składająca się z substancji chemicznych mających zapobiegać zakażeniom i chorobom nasion i siewek. W przyrodzie jednak słabsze nasiona powinny obumrzeć już na etapie kiełkowania. Chciałam też zdobyć nasiona z ekologicznych upraw (są silniejsze, bardziej dostosowane do naturalnej uprawy, nie zawierają śladów środków chemicznych stosowanych w uprawie roślin matecznych (7)), ale w tym roku mi się niestety nie udało.

Woda

Kolejną ważną kwestią jest dobra woda, którą podlewam i będę podlewać moje rośliny. W moim przypadku jest to woda wodociągowa odstawiana na jakiś czas w miedzianym kociołku. Wolę ją stosować zamiast miedzianu (środek zawierający miedź, chroniący rośliny uprawne przed chorobami grzybowymi). Cząsteczki miedzi przechodzą do wody i z niej dostają się do gleby i roślin. Miedź chroni uprawy przed chorobami grzybowymi i pomaga im zdrowo rosnąć. Nasza gleba jest niestety zwykle pozbawiona odpowieniej ilości miedzi, potrzebnej roślinom, a przez to też nam.

Nawozy naturalne i ekologiczne

Podczas uprawy roślin warzywnych, ziół i roślin kwitnących o długim okresie wegetacji (jak pomidory, ogórki), kilkuletnich (jak róże, chmiel, owocujące żywopłoty, pigwy, wieloletnie zioła jak estragon, mięta, kokoryczka wonna) lub bardzo szybko rosnących (jak okra) bardzo ważne jest też organiczne i systematyczne nawożenie. Można w tym celu stosować kompost organiczny, płynne nawozy na bazie wermikompostu (wytwarzanego z resztek roślinnych przez dżdżownice) lub przekompostowany obornik bydlęcy zawierający jednak bardzo dużo azotu (jeśli chcesz stosować w swoich uprawach nawozy pochodzenia zwierzęcego – uwaga na bydło karmione paszami ze sztucznymi dodatkami i antybiotykami). W permakulturze można też zamiast kompostu podkładać pod rośliny resztki kuchenne (tylko roślinne, ekologiczne (bez chemii) i szybko rozkładające się – unikamy skórek cytrusów) umieszczane pomiędzy dwiema warstwami ściółki np. słomy (4) (ze względów estetycznych). Ten materiał roślinny rozkładając się dostarcza roślinom azotu (a słoma lub łuski gryki węgiel). Warto pamiętać, że nadmierne nawożenie roślin, szczególnie azotowymi nawozami, może doprowadzać do osłabienia lub zahamowania wzrostu roślin i zwiększenia podatności na choroby. Roślinom łatwiej znieść niedobór pierwiastków niż nadmiar, a duża ilość nawozu NIE przekłada się na większe plony lub kwitnienie. Nadmiar azotu może też kumulować się w roślinach (8), szczególnie liściastych o krótkim okresie wegetacji przed zbiorem jak sałata, rukola, endywia, szpinak, kapusta pekińska, ale również boćwina, burak ćwikłowy, rzodkiewka, rzodkiew, trochę mniej marchew, seler, ziemniak, kalafior, kapusta głowiasta (5). Takie skumulowane azotany spożywane z pokarmem są szkodliwe dla naszego organizmu (mogą powodowac niedokrwistość, działają rakotwórczo, szczególnie u małych dzieci mogą spowodować sinicę). Nadmiar azotanów najmniej kumulują: pomidory, ogórki, papryka, melony, kapusta czerwona, groch, owoce pestkowe i ziarna zbóż. Zanim zaczniesz nawozić swoje warzywa i zioła, sprawdź jak często to robić, jakimi nawozami naturalnymi i jakimi dawkami. Sprawdź też, czy producent podłoża do warzyw/owoców/ziół nie dodał do niego nawozu (sztucznego i naturalnego). Jeśli nawóz był dodany, poczekaj z kolejnym nawożeniem roślin.

Środki ochrony roślin tak, ale ekologiczne

W uprawie ziół, owoców i warzyw ważne jest też dbanie o zdrowie plonów, gdyż niektóre choroby np. niektóre grzybowe sprawiają, że taka żywność staje się dla nas toksyczna (nigdy nie należy odkrajać zgniłej lub spleśniałej części owocu/warzywa i zjadać pozostałej,bo w niej kumulują się bardzo szkodliwe mykotoksyny). Warto więc brać pod uwagę to, że stosowanie środków ochrony roślin ogranicza wpływ szkodników i chorób na nasze zdrowie.

  1. W pierszej kolejności należy zadbać o jak najbardziej idealne warunki wzrostu dla danego gatunku (towarzystwo innych roślin, ównież roślin opiekuńczych, o których napiszę za chwilę; rodzaj gleby, pH, wilgotnośc podłoża, ilość światła, odpowiednio dobrane nawożenie).
  2. Należy stosować prewencyjne i wzmacniające opryskiwanie roślin (czasem też podlewanie) m.in. wyciągami z pokrzywy, paproci, skrzypu, nasturcji, alg (zielonych i brązowych).
  3. Jeśli spostrzeżemy na naszych roślinach pasożyty lub choroby, w miarę możliwości usuwamy je mechanicznie (zdejmujemy mszyce, gąsienice, obrywamy chore luście), a następnie opryskujemy je naturalnymi środkami, które możemy przygotować w domu (więcej o tym w teorii i praktyce opowiem w kolejnych częściach projektu).
  4. Równocześnie z poprzednimi etapami, zachęcamy owady/zwierzęta żywiące się pasożytami roślin, do pojawienia się w naszym ogrodzie (np. mszyce sprawiają, że pojawiają się biedronki). W tym celu uprawiam rośliny kwitnące, ściółkujemy glebę pomiędzy roślinami.
  5. Chemiczne środki ochrony roślin (wyłącznie te zarejestrowane dla danego gatunku i dla nieprofesjonalnych użytkowników) należy stosować tylko W OSTATECZNOŚCI i z zachowanie wyznaczonego przez producenta stężenia oraz okresu karencji. Nigdy nie należy też na rośliny jadalne stosować chemicznych środków przeznaczonych dla roślin ozdobnych. Takie rośliny przed spożyciem dokładnie myjemy.

Rozplanowanie upraw i kalendarz siewu

Bardzo ważnym, czasochłonnym a jednocześnie ekscytujacyn elementem mojego zielonego projektu było wybieranie i rozplanowywanie roślin, które będa odpowiednie dla danego miejsca uprawy (różnie położone skrzynki, różne wysokości uprawy, podpory, naświetlenie, gleba, pH i towarzystwo innych roślin zgodne z zasadami allelopatii ujemnej i dodatniej, o których pisałam powyżej). W polikulturach można nasiona takich roślin mieszać ze sobą przed wysianiem (np. nasiona marchwi zmieszane z nasionami koperku szybciej i zdrowiej kiełkują), pomiędzy nasiona groszku cukrowego rozsiewa się nasionka rumianku pospolitego, który chroni groch przed pasożywami i chorobami. Jest to metoda najbardziej zbliżona do naturalnej, ale dbanie o takie grządki jest trochę bardziej pracochłonne. Można też siać i sadzić rośliny w postaci przeplatających się rządków 3-5 różnych roślin z różnych rodzin, o różnym systemie korzeniowymi i różnym czasie zbioru (np. u mnie wczesna marchew, szpinak na mikrolistki, między nimi koperek), a pomiędzy nie luźno wsiewa się rośliny towarzyszące (ochronne, będące też ziołami leczniczymi) np. jak u mnie aksamitki oraz kalarepy.

Poza planem rozłożenia roślin, przygotowałam też własny kalendarz siewu i wysadzania sadzonek z rozsad, według którego teraz pracuję. Ze względu na moje trudności zdrowotne rozłożyłam plan działania tak, aby różne rzeczy robić po kolej i systematycznie. Nie ukrywam, że nadal często się zapominam i próbuję pracować dłużej niż mój organizm może dać radę. Cóż, gdy się coś kocha, trudno być tylko rozsądnym 😉 Kiedyś myślałam, że mam mało czasu, a teraz mam mało siły ale… już nie mogę się doczekać każdego etapu mojego zielonego projektu, więc działam i się nie poddaję 🙂 Taki plan pozwala też uzyskać ciągły zbiór warzyw/ziół przez cały sezon aż do jesieni (rośliny będą dosiwane do gruntu w miarę zbiorów np. sałata, groszek, szpinak, rukola, szczaw, fasolka szparagowa co 3 tygodnie), co jest szczególnie ważne, gdy mamy mało miejsca (balkon, mały ogródek). Jest to bardzo ważne, gdy do dyspozycji mamy mało miejsca na uprawę.

Nasiona buraka liściowego posiane w pojemniku po zieleninie, przygotowane do zasypania. Siewki, które powstaną, po kilku tygodniach i zahartowaniu (w kwietniu) będą pikowane prosto do skrzyń na balkonie razem z fasolką szparagową i koperkiem.

Wracając do mojego balkonowego projektu, pierwsze nasiona wysiałam na początku marca do wielodoniczek i plastikowych pojemników po zieleninie, kolejne w następnych dniach. Trzecia partia będzie wysiana w kwietniu.

Jeśli kupujesz warzywa liściaste lub włoszczyznę w takich pojemnikach, nie wyrzucaj ich. Są doskonałymi pojemnikami do przygotowywania rozsad oraz wysiewania rukoli, sałaty, buraka liściowego czy szpinalu na tzw. młode listki. Obecnie uważam, że są nawet lepsze niż wielodoniczki, jeśli masz trochę miejsca na słonecznych parapetach.
Nasiona kalarepy i mięty pieprzowej posiane w plastikowych pojemnikach po zieleninie.

Siew pod grudę – późną jesienią

Jesienią (w październiku lub listopadzie) planuję wypróbować bardzo polecaną w ekologicznych uprawach metodę siewu „pod grudę”, czyli przed zimą. Podobno dzięki temu rośliny wyrastają wiosną nawet o 3 tygodnie szybciej niż te siane standardowo i również szybciej można je zbierać. Kolejnym plusem siewu jesiennego jest większa odporność roślin na choroby (dojrzewają przed zachorowaniem) i pasożyty (gdy pojawią się pierwsze zagrożenia, rośliny są już twardsze i mniej smaczne dla owadów czy ślimaków) (7).

Siew na rozsady w marcu

Wielodoniczki wypełnione drobnym podłożem do kiełkowania.

Przed marcowym wysianiem nasion na sadzonki (rozsady), pojemniki do rozsad wypełniłam drobnym podłożem (bez większych grudek ziemi, dużych kawałków kory czy torfu, które przeszkadzają siewkom), a część nasion, które tego wymagały, namoczyłam lub poddałam stratyfikacji (chłodzeniu w wilgotnym piasku) i/lub skaryfikacji (uszkadzaniu osłonki większych nasion papierem ściernym) (2). Niektóre nasiona jeszcze czekają w lodówce na swoją kolej w marcu i kwietniu. Nasiona z pierwszej i ostatniej partii rozsad już licznie wykiełkowały (umieszcone na odpowiedniej głębokości w stale wilgotnej ziemi pod osłoną z przezroczystej foli).

Lekka, żyzna i rozdrobniona ziemia do wysiewu nasion i pikowania sadzonek.
Nasiona, które tego potrzebują, poddaje się stratyfikacji w lodówce, w wilgotnym, czystym piasku przez różnej długości czas (od 7 dni do 3 miesięcy).
Niektóre drobne nasiona rozkłada się na powierzchni gleby (np. nasiona bazyli potrzebują światła do kiełkowania).
Większe nasiona przysypuję ziemią na różną głębokość.
Poszczególne wnęki z różnymi nasionami oznaczyłam etykietami przeznaczonymi do wielokrotnego użycia.
Świeżo posiane i podłoże zwilżyłam wodą. Przez cały czas nie wolno podłoża przesuszyć. W tym celu stosuję spryskiwacz z delikatnym strumieniem wody.

Światło

Ważne w procesie wysiewu jest też miejsce. Trzeba zadbać o dużą ilość rozproszonego światła dla nasion (które jak bazylia potrzebują światła do kiełkiwania) i siewek. U mnie są to południowo-zachodnie okna ale mogą być tez świetlówki do roślin umieszczone 30 cm nad pojemnikami.

Ciepło

Należy też w przypadku wielu roślin zadbać o ciepło (moje wielodoniczki postawiłam na kartonach, a kartony oparłam o parapet i barierkę kanapy nad ciepłym kaloryferem).

Po posianiu nasion i spryskaniu wodą, wielodoniczki i pojemniki zakryłam cienką folią kuchenną. Ustawiłam je na kartonach nad kaloryferem przy południowo-zachodnich oknach w temperaturze około 19-22C.

Pojemniki po zieleninie z podłożem, nasionami i siewkami, postawiłam na parapetach na styropianie. Codziennie rano nasiona i podłoże spryskuję odstałą wodą w temperaturze pokojowej (zimna może sprawić, że młode roślinki zachorują i obumrą). Na coraz dłuższy czas odkrywam folię, żeby nie zapleśniały. W pojemnikach, w których siewki osiągnęły już kilka centymetrów, zdejmuję folię całkowicie.

Kilkudniowe młode siewki w wielodoniczkach przygotowywane do zdjęcia foli.

Przerywanie siewek

W przypadku pierwszej partii zdążyłam siewki przerwać, żeby najsilniejsze roślinki miały więcej miejsca i światła (nie warto z tym zbyt długo zwlekać).

Tak małe siewki przerwywam przy pomocy czystej pensety. Zostawiam te najsilniejsze.
Wyrwane słabsze siewki warto wyrzucić na kompost.

Pikowanie

Gdy roślinki będą miały już po 3-4 listki, najsilniejsze przesadzę delikatnie (pikuję) do osobnych, większych doniczek i pojemniczków ( np. po jogurtach).

Zanim większe roślinki wysadzę w maju do ostatecznych pojemników i miejsc w ogródku, będę je przez 2-3 tygodnie (od końca kwietnia) hartować wynosząc na balkon w ciepłe dni (czas trzeba powoli wydłużać).

Pierwszy marcowy wysiew prosto do gruntu

W minionych dniach, po przygotowaniu pierwszych skrzynek, wysiałam też, bezpośrednio do gruntu, nasiona słodkiego groszku, marchewki, rukoli, koperku, szpinaku, rumianku pospolitego i rumianu rzymskiego, które wolą być wysiewane do gleby jeszcze podczas chłodniejszych miesięcy, przez co podobno (sprawdzę 🙂 ) rosną silniejsze oraz są gotowe do zbioru przed wysypem pasożytów i rozwojem chorób. W tym celu wybieram nasiona odmian wczesnych.

Nasiona wczesnego groszku cukrowego wysiewane prosto do gruntu (do pierwszych skrzynek na moim balkonie). W tej samej skrzynce wysiałam marchewkę z koperkiem i rumianek pospolity. W maju dołączą ogórki (z rozsady).
Szpinak wysiewany do jednej skrzynki z marchewką i koperkiem.
Rukola wysiewana do donicy na zewnętrznym parapecie w mojej sypialni (latem to miejsce jest bardziej zacienione niż balkon)
Nasionka rukoli wysiałam rządkami (jeszcze przed zkryciem ziemią i ściółkowaniem). W późniejszym czasie pomiędzy te rządki trafią nasiona szałwi lekarskiej, którą rukola „lubi” koło siebie. Rukola generalnie nie przepada za sąsiedztwem innych warzyw, więc lepiej ją łączyć z niektórymi ziołami (np.szałwią lub miętą). Z warzyw toleruje pomidory.

Siew do gruntu w ogródku – kwietna łączka

Wkrótce planuję też wysiać na trawnik i pod mój młody żywopłot (szczególnie w dziury po dzikach) kwitnace „chwasty” 😉 czyli m.in. maki, chabry, dziewannę, koniczynę różową, goździki, krwawnik pospolity, mydlicę lekarską, rumianek pospolity, dziki ślaz, złocień marunę (i inne), a pod różami wieloletnie pierwionki lekarskie, nasturcję karłowatą, trójkolorowe fiołki i fiołki pchnace (zazwyczaj lepiej wysiewać je jesienią, ale u mnie jesien była trudna i smutna, więc została mi wczesna wiosna). Wszystkie one są roślinami jadalnymi i leczniczymi. Pod róże i krzaczki żywopłotu nasypię też ściółkę z łusek ekologicznej gryki (tą samą co w skrzynkach i donicach), która będzie chronić ziemię przed wysychaniem i zniszczeniem, dawać bezpieczne miejsce organizmom glebowym, a po rozłożeniu stanowić źródło naturalnego węgla dla moich roślin. Dzięki niej powinno też wyrastać w tych miejscach mniej nieproszonych roślin m.in. trawy, siewek okolicznych drzew. Odczekam jeszcze kilka dni, aż w ogródku rozpuści się dolomit (naturalne wapno), którym obsypałam trawnik i ziemię, żeby ja odkwasić i usunąć pozimową inwazję mchu, który uwielbia kwaśną ziemię.

Kwitnące rośliny, które będą elementem kwietnej łączki: m.in. koniczyna polna, krwawnik pospolity. Wabią owady do naszych ogrodów i swoimi barwami poprawiają nam nastrój.
Rumianek pospolity – dawniej często spotykany na łąkach i nieugorach, a dziś niszczony przez herbicydy i koszenie traw.
Kwitnąca dziewanna – piękne, dwuletnie zioło lecznicze, które niszczobe jest przez koszenie traw (kocha rosnąć na słonecznych skarpach i piaszczystej, przepuszczalnej ziemi). Jej kwiaty wabią pszczoły i trzmiele.

Przesadzanie gotowych, dorosłych roślin

W najbliższych dniach (jeszcze w marcu) do płytszych skrzyń posadzę gotowe i zahartowane sadzonki ziół: oregano, tymianku, majeranku oraz rozmnożone przez podział krzaczki lawendy. W bardziej cienistym miejscu ogródka – pod oknem mojej sypialni (z boku balkonu) wkopię kłącza kokoryczki wonnej (kłącza, w odpowiedniej dawce, mają właściwości lecznicze, a reszta rośliny jest trująca), młode konwalie (również w odpowiedniej dawce liście mają właściwości lecznicze), czosnek niedźwiedzi (majowe listki marynowane w oliwie mogą zastąpić w potrawach czosnek), wiązówkę błotną i pluskwicę groniastą, a trochę dalej od reszty żywokost (w ostatnim czasie badania naukowe pokazały, że szkodliwe alkaloidy z żywokostu przechodzą do roślin, które z nim rosną (2). Ważne jest to tylko wtedy, gdy chcesz te rośliny spożywać. Jeśli stosujesz je tylko na skórę, nie jest to szkodliwe. Podobnie dzieje się w przypadku ogórecznika).

Zeszłoroczne kwiaty z moich balkonowych krzaczków lawendy wąskolistnej – przygotowania do destylacji na hydrolaty i olejek eteryczny. W tle miedziany kociołek mojego alembika.

Plany na kwiecień

Na początku kwietnia planuję wysiać do skrzyń na balkonie i do skrzynek na parapecie balkonowym i w sypialni kolejne warzywa takie jak inna odmiana marchewki (dawna francuska odmiana marchwi kulistej i krótkiej), kolejne odmiany sałaty (z rozsad i z nasion), burak liściowy, szpinak, szczaw, pietruszkę i niektóre zioła kwitnące, o których napiszę w kolejnej części. Będę też wysiewać rośliny lecznicze, zioła przyprawowe i warzywa na nowe rozsady w wielodoniczkach (te, którym mogą zagrozić wiosenne, nocne przymrozki). Zostaną one po 15 maja, razem z roślinkami z marcowych rozsad, przesadzone po zahartowaniu do gruntu (po tzw. trzech ogrodnikach i zimnej Zośce).

Dbam o bioróżnorodność w moim otoczeniu

Szykuję się też do wysiania nasion kwitnących i niekwitnacych ziół na jednej ze słonecznych skarp pod lasem (m.in. dziewanny, sałaty jadowitej, fiołków i innych). Dbanie o bioróżnorodność w naszym otoczeniu to nie tylko uprawa różnych roślin na balkonie i w ogrodzie, ale też przywrócenie natywnych (charakterystycznych dla naszego rejonu) roślin zielnych, których w miastach jest coraz mniej m.in. przez częste koszenie traw (giną m.in. dwuletnie dziewanny wielo-i małokwiatowe – gdy w pierwszym roku zniszczymy liście, w drugim nie będzie kwiatów i nasion – kwiaty stosuje się w chorobach płuc typu włóknienie, suchy kaszel, w zapaleniu ucha i chorobach skóry typu egzema, łuszczyca, świąd; liście wyksztuśnie i orzciwzapalnie w chorobach dróg oddechowych), a poza miastem przez stosowanie związków chwastobójczych, które między innymi zabijają maki (dobre w przypadku kaszlu), chabry bławatki (idealne przy zmęczonych oczach), pokrzywy (doskonałe jako minerałowa bomba na wiosnę i na chore stawy). Te róźnorodne kwitnące rośliny zwane przez wielu „chwastami” pomagają też przetrwać owadom, w tym zapylajacym takim jak pszczoły. Gdy ich pozostałości (korzenie, łodygi, liście) obumrą, bakterie w glebie przemieniają je w życiodajną próchnicę, poprawiając też strukturę i napowietrzenie gleby. Poza tym, czyż nie jest pięknie patrzeć na kolorowe łąki, szczególnie w naszym zabieganym świecie i wśród betonowych bloków? Ważne jest też, abyśmy tych roślin nie niszczyli nadmiernie i szczególnie bez celu. Nauczmy też tego nasze dzieci i wnuki. Nie zrywaj i nie depcz, jeśli nie wykorzystasz do jedzenia (tak tak, te rośliny sa jadalne!) lub leczenia, a jeśli zrywasz jako ziała lecznicze, zabierz tylko te części rośliny, które potrzebujesz i nie więcej niż 1/3!

Dodatkowo od około tygodnia ukorzeniam sadzonkę czarnego bzu. Również ją wysadzę pod lasem, gdzie jest dobre dla niej światło i gleba, żeby się rozrosła i w kolejnych latach karmiła wiosną i latem owady, a zimą ptaki oraz dostarczała leczniczych kwiatów i owoców. Co roku będę tworzyć takie sadzonki.

Ukorzeniana przeze mnie sadzonka czarnego bzu, którą planuję wysadzić na skraju lasu. Przecięta plastikowa butelka (otrzymana od przyjaciela) zapewnia sadzonce (jeszcze bez korzeni) odpowiednią wilgotność, dzięki czemu rozwija młode listki.
Zeszłoroczne zbiory kwiatów czarnego bzu (rosnącego w kilku miejscach pod lasem) i dzikiej róży na destylację hydrolatów oraz do suszenia na jesienno-ziomowe herbaty.

Plany na maj

Druga połowa maja będzie dla mnie ponownie bardzo pracowitym okresem, bo w tym samym czasie czeka mnie wysiew na grządkę pomiędzy dwuletnimi krzaczkami żywopłotu leczniczych kwiatów: nagietków lekarskich, przysznogłówek (monarda), maczków kalifornijskich, jeżówki purpurowej, kozłka lekarskiego (waleriany) i innych leczniczych roślin kwitnących. Do skrzyń i donic trafią wrażliwe nasiona jak fasolka szparagowa, szałwia, nasturcja pnąca i karłowata oraz sadzonki m.in. pomidorów, okry, męczennicy (na zbiór leczniczych liści), szałwi białej, rozmarynu, różnych odmian bazyli, estragonu i innych.

O kwietniowym i majowym etapie, oraz o sukcesach (i pewnie też porażkach) poprzednich wysiewów i nasadzeń, napiszę Wam w kolejnej części projektu miejskiego ogrodu ziołowo-warzywnego. Trzymajcie „na zielono” kciuki 🙂

Literatura:

  1. „Terapeutic gardens in healthcare institution: benefits, characteristics and implementation.” Carla Pimentel
  2. „The Healing Garden” autorstwa Juliet Blankespoor z Chestnut School of Herbal Medicine
  3. „The aromatherapy garden. Growing fragrant plats for happiness and well-being.” Kathi Keville
  4. „Permakultura w ogrodzie miesiąc po miesiącu” Damian Dekarz
  5. „Miejski ogród. Uprawa warzyw i ziół na balkonach i tarasach” Paweł Krystian Bereś, Beata Bereś
  6. „Wielka księga ziół” Lesley Bremness
  7. „200 ekosposobów na siew i pozyskiwanie nasion.” Zbigniew Przybylak
  8. „Permakultura i ogrodnictwo dzikie. Ochrona klimatu we własnym ogrodzie – krok po kroku.” Johann i Sandra Peham
  9. „Dalekowschodnie rośliny lecznicze w ogródku i na działce.” Andrzej Sarwa
Skip to content